Znasz takie uczucie jak każda twarz wydaje Ci się za mała albo za duża?
Jadę tramwajem. Plamy na nosie starszej pani tańczą w rytm muzyki.
Nie chcę na to patrzeć. Spuszczam wzrok, a tam atakuje mnie brudna stopa, z której brud chce posiąść całą powierzchnie podłogi. Zaraz dojdzie do mnie aby mnie pożreć swoją wielką paszczą. Muszę zamknąć oczy. Ale jak je zamknę coś może się wydarzyć, czego nie będę mogła skontrolować. Otwieram i cały wszechświat kurczy się we mnie.
Jestem jak kret, wykrzywiło mi łapki, usta szepczą jakieś słowa, bez ładu i składu.
Idę ulicą i czekam aż ktoś pokaże mnie palcem i powie „śmierć!”.
Nic takiego się jednak nie dzieje, więc idę dalej.
Okazuje się, że nie sama. Obok mnie jakiś chłopak. Trzyma moją rękę - wzdrygam się. Mówi „Hej, wszystko w porządku?”
Mówię, że nie. No ale co z tego? Idziemy dalej.
A dokąd? Zaraz sobie przypomnę…
Tylko te domki z tektury, jakbym je widziała już tysiąc razy. Czy ja mogę zniszczyć to miasto? Poprzewracam te wszystkie papierowe domy, a potem je podpale, ciekawe co mi zrobisz wtedy?
Jak to pisałam to szłam po kostium kąpielowy. Miałam odbyć przygodę życia. Taką jakie są w filmach albo w książkach Kerouaca. Podróż. Podróż jak marzenie, lepsza niż po bezdrożach Ameryki.
Najpierw pociągiem do Lublina, potem TIREM do Rumunii, a z Rumunii samolotem do Tel Avivu. Stolicy mojej przekłamanej ojczyzny.
Dopięłam wszystko na ostatni guzik. I jestem z tego dumna, że potrafię, że jestem taka zaradna.
Twarze malały, robiły się wielkie i nieprzyjazne ale to był tylko przedsmak. Najgorzej się zrobiło jak byłam z tym chłopakiem sama w domu. Bo on zupełnie nie wiedział jak się zachować. Myślał, że ja może żartuję. Bo swoją drogą to cholernie śmieszne jak cie tak skręca i wydaje ci się, że twój głos nie jest twój. No i właśnie od tego się zaczęło. Że powiedziałam jakieś głupie zdanie. To mogło być „posmaruj ją masłem”, albo „lubię zapach lata”, chociaż bardziej to pierwsze i jak tylko usłyszałam jak to wybrzmiewa, doszłam do wniosku, że to zupełnie nie mój głos, że zabrzmiał jakoś skrzekliwie. Potem pomyślałam, że to właśnie jak najbardziej był mój głos tylko, że usłyszałam go w końcu tak jak słyszą go wszyscy, czyli nie zniekształconego przez jamę ustną i te inne otwory. To było straszne. Zaczęłam więc chodzić w tę i z powrotem przepraszając jednocześnie, że to robię, za chwilę zaś mówiąc sobie na głos „ciiiii” przyłożywszy palec do ust. Uciszałam sama siebie ale jak on coś powiedział także mówiłam „ciiiii” bo każdy dźwięk był nie do zniesienia. Za jasno, za jasno jest w pokoju, na dworze, przez okna wpada światło i razi w oczy. Musiałam wejść do sypialni. Usiadłam na łóżku, tylko, że ta głowa i ten napływ gorąca. Ten napływ gorąca można odczuć konkretnie w mózgu. Dlatego zawsze boję się wtedy, że wybuchnie albo że dostanę wylewu w partiach mózgu, które zaczynają się wykręcać jakby w w skurczu. Można tak powiedzieć? Skurcz mózgu?
Proszę mi wybaczyć brak precyzji naukowej.
Wiem tylko, że za długo nie można usiedzieć w miejscu. Bo coś każe nogom wstać i kręcić się w kółko. Zaczęłam więc mościć sobie legowisko jak to robią psy zanim usiądą. Ostatnio obejrzałam filmik dlaczego tak się dzieję, to znaczy, mówię o psach. Podobno to dawny odruch, Kwestia odstraszania nieprzyjaciela poprzez wydzielanie swoistego zapachu.
Wzięłam Hydroxyzynę. Żeby nie zaczynać za mocno.
Tym razem zadzialaly. Sukces. On zamówił pizze.
Czekaliśmy tak na nią w milczeniu do ostatniego momentu kiedy jeszcze wyrobiłabym się na pociąg.